top of page
Zdjęcie autoraM.Kożuchowska

UKRYTA PRZYCZYNA CHORÓB

WYBITNY OJCIEC PSYCHOSOMATYKI

Dlaczego zachorowałem na zapalenie płuc? Ponieważ znajdowałem się w stanie „zahamowanego działania”. Stwierdzenie to nie zostało wypowiedziane przez adeptów medycyny niekonwencjonalnej, lecz przez jednego z najbardziej znanych neurobiologów

XX wieku. To Henri Laborit, chirurg urodzony w 1914 r., który zrewolucjonizował dziedzinę

anestezjologii poprzez wprowadzenie pierwszego leku neuroleptycznego (przeciwpsychotycznego) na świecie, aby leczyć osoby dotknięte schizofrenią.

Dzięki temu pionierowi współczesnej psychiatrii wielu chorych mogło cieszyć się aktywnym życiem – leczenie farmakologiczne zastąpiło kaftany bezpieczeństwa. W 1958 r. uczony poświęcił się badaniu mechanizmów związanych ze stresem, a od 1968 roku był powszechnie znany jako autor dzieł z dziedziny medycyny i filozofii. Już jako gwiazda świata medycznego zapraszany był do wielu programów radiowych i telewizyjnych, a w 1980 roku wystąpił

w filmie Alaina Resnaisa „Wujaszek z Ameryki”. Zagrał w nim siebie samego, prezentując koncept „zahamowanego działania” poprzez eksperyment naukowy na temat warunków stresowych, w których szczury chorują lub też nie.


ZESTRESOWANE SZCZURY HENRIEGO LABORITA


Podczas pierwszego eksperymentu sfilmowanego przez Alaina Resnaisa szczur został umieszczony w klatce z dwoma przedziałami, oddzielonymi przegrodą z drzwiczkami. Po uruchomieniu sygnału dźwiękowego i świetlnego prąd elektryczny przechodził przez podłogę klatki. Drzwi były otwarte, więc szczur szybko nauczył się unikać wyładowania

elektrycznego poprzez przejście do drugiego przedziału. Podobna sytuacja miała miejsce w drugim przedziale i tak przez 10 minut dziennie przez tydzień. Szczur zaadaptował się do nowej sytuacji i przechodził z jednego przedziału do drugiego zaraz po uruchomieniu sygnału. Badanie medyczne wykazało doskonały stan zdrowia zwierzęcia. Podczas drugiego doświadczenia w klatce umieszczono dwa szczury, a drzwi zamknięto – scenariusz był ten sam, lecz wystąpił brak możliwości ucieczki. Szczury zaczęły ze sobą walczyć. Podczas badania biologicznego stan zdrowia zwierząt, poza ukąszeniami i zadrapaniami, również okazał się doskonały. W trzecim doświadczeniu szczur umieszczony został w klatce sam, bez możliwości ucieczki. Bardzo szybko zwierzę stało się apatyczne. Badania medyczne wykazały znaczną utratę wagi, trwające kilka tygodni nadciśnienie tętnicze oraz wrzody żołądka. Wnioski badacza były następujące: w przypadku zewnętrznej agresji jednostka, która może zareagować poprzez ucieczkę lub walkę, nie rozwija problemów organicznych. Z kolei ktoś, kto nie może ani uciec, ani walczyć, wchodzi w stan „zahamowanego działania” i wykazuje patologie, mogące prowadzić do śmierci.


PIERWSZA STRATEGIA ‒ UCIECZKA


Teoria Henriego Laborita głosi, że wszystkie zwierzęta stosują cztery główne strategie

przeżycia: aktywację działania, ucieczkę, walkę lub zahamowanie działania. Gdy brak jest zagrożeń, zwierzę znajduje się w stanie działania, czyli zaspokajania swoich potrzeb. W sytuacji zagrożenia pierwszą strategią jest ucieczka. Gdy ta zawiedzie, próbuje się walki. W końcu, gdy ucieczka i walka nie przyniosą skutków, zwierzę wchodzi w stan zahamowanego działania, które ma na celu uniknięcie bólu. Mechanizm ten, nawet jeśli jest skuteczny

w ograniczaniu cierpienia w perspektywie krótkoterminowej, jest szkodliwy w przypadku,

gdy stan zagrożenia się przedłuża. Według Henriego Laborita ludzie funkcjonują według tego samego schematu. W momencie gdy ktoś znajdzie się w położeniu, z którego nie może ani uciec, ani walczyć, silniejsze lub mocniejsze objawy pojawiają się w zależności od osobistych doświadczeń i czasu trwania stresowej sytuacji. Żadnej przyczyny choroby nie można sprowadzić do mikrobów czy wirusów ani nawet do stresujących wydarzeń. Zawsze jest ona związana z zahamowaniem działania, które nierozłączne jest z przeżyciami danej osoby i jej środowiskiem – mówi Laborit. Dowód? Szczury poddawane wyładowaniom silnego prądu elektrycznego, który powodował śpiączkę, a w konsekwencji amnezję, nie rozwijały żadnych patologii.


CZY RAK POWIĄZANY JEST ZE STANEM PSYCHICZNYM?


Wspomnienia przyczyną chorób? Hipoteza ta jest na tyle rewolucyjna, że niewielu decyduje

się pod nią podpisać. Dziedzictwo genetyczne, wirusy czy zanieczyszczenia środowiska są jedno po drugim wymieniane jako przyczyny zachorowań. Jednak Henri Laborit nie był jedynym, który chciał udowodnić związek pomiędzy emocjami a chorobami. Michel Moirot, uczony z dziedziny psychosomatyki, od 1949 roku również przeprowadzał różnorodne

badania mające na celu ustalenie związku między psychiką a chorobami – najpierw na szczurach, a później… na mnichach i mniszkach. Rozpoczął od skrytykowania wszystkich badań na zwierzętach i stwierdził, że świnki morskie, którym wstrzykiwano substancje kancerogenne, były jednocześnie wystawione na warunki intensywnego stresu (brak światła lub nadmierne oświetlenie, przepełnienie klatki lub odosobnienie, brak pokarmu lub jego przesyt). Chcąc dostarczyć niezbitych dowodów na to, że rak faktycznie jest chorobą psychosomatyczną, uczony zbadał grupę ludzi niepoddanych czynnikom rakotwórczym, żyjących w środowisku naturalnym w grupie i w podobny sposób. W ten właśnie sposób opracował statystyki dotyczące stanu zdrowia mnichów i mniszek. To, co odkrył, było zdumiewające: stopień śmiertelności na raka u duchownych w zakonie klauzurowym był znacznie wyższy niż u zwykłych zakonników i zakonnic. Istniała ścisła korelacja między rygorem zakonu a stopniem zachorowalności na raka. Choroba dotykała głównie narządy rozrodcze i krtań. Moirot twierdził, że umiejscowienia te sugerowały,

że bezużyteczne już narządy mowy – związane z przysięgą milczenia – oraz rozrodcze u mniszek były pierwszym celem procesu autodestrukcji natury psychicznej. W swoim dziele „Origines des cancers, traitement et prévention” (Źródła raka, leczenie i profilaktyka) Michel Moirot pisze: Wszyscy mnisi, którzy rozwinęli u siebie nowotwór, w dzieciństwie wychowywali się w atmosferze poczucia winy. Wybór, którego dokonali,

idąc do zakonu klauzurowego, być może oparty był o utajoną autodestrukcję, spotęgowaną jeszcze przez surowy rygor monastyczny. Odsetek zachorowań na raka wahał się od 0% do 60% w zależności od stopnia rygoru zakonu. Według badacza, wnioski są oczywiste: Wszystkie choroby organiczne (…), poza zatruciami i niektórymi wypadkami, są psychosomatyczne. Teoria ta podzielana była przez Henriego Laborita, z którym Michel Moirot utrzymywał korespondencję.

Z powodu ostrej krytyki ze strony innych naukowców, Michel Moirot zmuszony był kontynuować badania wyłącznie we własnym zakresie. Były one jednak w zgodzie z odkryciami kanadyjskiego badacza o austriackim pochodzeniu, Hansa Selyego, który od początku lat 40. zeszłego wieku badał stres przez pryzmat objawów biologicznych.


WALCZ LUB UCIEKAJ


Hans Selye wyróżniał następujące rodzaje stresu: dobry, ostry, zły i chroniczny. W obliczu niebezpieczeństwa – czy to realnego, wyobrażonego czy wyśnionego – mózg natychmiast uruchamia burzę hormonalną, która prowadzi do osłabienia układu odpornościowego. Taka intensywna reakcja służy do przygotowania organizmu do ucieczki lub ataku. Mechanizm ten

jest wyrażeniem naszego instynktu samozachowawczego. Jednak gdy stres się utrzymuje, zachwiana równowaga hormonalna, niezbędna w chwilach kryzysowych, powoduje problemy z zachowaniem (zapominalstwo, agresywność, trudności z wykonaniem codziennych czynności) oraz problemy fizyczne (zawroty głowy, złe samopoczucie, zmęczenie,

lęki, bezsenność, problemy trawienne i sercowo-naczyniowe), po czym w organizmie rozwijają się długoterminowe choroby, w tym rak. Według Hansa Selyego to zatem czas wystawienia na stres powoduje choroby. Jego wpływ na człowieka zależy również od czynników dziedzicznych, doświadczeń danej osoby, jej historii chorób, życia emocjonalnego i sposobu życia. To właśnie dlatego zarysowanie na karoserii samochodu u niektórych

może wywołać większy stres niż w przypadku śmierci bliskiej osoby! Następca Selyego, Henri Laborit, idzie o krok dalej, formułując hipotezę, według której ludzie nabyli odruch wchodzenia w pierwszej kolejności w stan „zahamowanego działania” w obliczu stresu. Od

dziecka uczono nas, aby być spokojnym, nie krzyczeć, ustępować i nie stawiać się. Tyle nakazów po to, by zneutralizować nasze naturalne reakcje walki czy ucieczki, które gwarantują równowagę psychiczną. Jako dorośli, większość z nas tłumi te odruchy, a samokontrola często prowadzi do chronicznego zahamowania działania. To właśnie taka

postawa przyczynia się do rozwoju chorób, a nie same sytuacje konfliktowe.


Co stało się z pracami tych wybitnych badaczy? Ich zasięg terapeutyczny został ograniczony. Politycy zajmujący się zdrowiem publicznym i profilaktyką zatrzymują się na kwestiach behawioralnych i ignorują powiązania chorób ze stresem i emocjami. To prawda, że trudno przypisywać psychosomatyczne źródło takim chorobom, jak na przykład rak płuc, gdy wiadomo, że w 90% dotyka on palaczy. Jednak palenie ma przecież podłoże emocjonalne…, a efektem jest „zahamowanie działania”. Dziedzina opisująca wpływ duszy na ciało jest niezwykle obiecująca w kwestii nowych odkryć i ciekawych zastosowań terapeutycznych.


Źródło: Poczta Zdrowia

Comments


bottom of page